Szukaj na tym blogu

niedziela, 4 września 2011

Klucz do zagadki z Jelling w szkatule z Kamienia Pomorskiego?

Jest jeszcze jeden powód, aby po raz trzeci na tym blogu wrócić do tematu szkatuły kamieńskiej i jej wielkiego znaczenia jako dzieła sztuki wikińskiej. W artykule "Sztuka Wikingów od Pomorza po Hiszpanię" wspomniałem, że kaseta ta zainspirowała duńskich archeologów do odtworzenia na ich oryginalnych miejscach, po raz pierwszy w historii, domów Wikingów w Trelleborgu, a po wielu latach także w Fyrkat W tamtym poście, a także w kolejnym zatytułowanym "Szkatuła kamieńska czy wolińska?", przedstawiłem najbardziej ugruntowane wśród historyków hipotezy co do miejsca wytworzenia szkatuly z Kamienia, a także tej z Bambergu.

Dzisiaj chciałbym podjąć temat  wartości interpretacyjnej szkatuły kamieńskiej, niewykorzystanej moim zdaniem, a czasami nawet pomijanej przez historyków zajmujących się sztuką wikińską albo kulturą normańską w ogóle. Powróćmy do zestawienia motywów zdobniczych tej szkatuły z wikińską płytą nagrobną z Londynu, zamieszczonego w poprzednim poście. Oto jeszcze jedna ilustracja tej płyty, pierwsza jaka została wykonana po jej wydobyciu z ziemi w 1852 roku, a zatem w czasach kiedy fotografia stawiała dopiero pierwsze kroki i nie była jeszcze w stanie zastąpić dokładnego rysunku.
 

Znaleziono ją przypadkowo na głębokości około 6 metrów, w zbitym żółtym drobnym piasku, podczas  kopania fundamentów pod duży magazyn, na miejscu byłego cmentarza. Cmentarz istniał do 1087 roku, kiedy to pożar zniszczył dużą część Londynu i także kościół św. Pawła. Niedaleko płyty, w podłużnym wykopie, znaleziono także dobrze zachowane szczątki człowieka. Jako że w połowie XIX wieku "prawdziwa" archeologia interesowała się głównie starożytną kulturą śródziemnomorską, kości ludzkie nie zostały ani zbadane, ani zachowane. Także jeden duży fragment płyty (już bez napisów runicznych) wrzucono z powrotem do wykopu. Po wydobyciu widoczny był granatowy kolor, a także ślady koloru czerwonego, jakimi pokryte były wyrzeźbione motywy. Przedstawiają one duże zwierzę o fantastycznych cechach (z porożem, ale i z kłami i pazurami) oraz mniejsze, uosabiajace być może smoka (ma skrzydła), chociaż "nie klasycznego", bo z rogami. Zdobnictwo to reprezentuje kolejny chronologicznie okres sztuki wikińskiej po stylu Jelling i stylu Mammen, zwany stylem Ringerike. Tak prawdopodobnie wyglądała oryginalna ornamentyka płyty, po odtworzeniu zachowanych kolorów:
 

Swoją drogą interesujący jest fakt, że w dzisiejszym Londynie tereny wzdłuż Tamizy leżą 4-5 metrów wyżej, niż tysiąc lat temu. W przypadku Szczecina poziom obszarów wokół Odry i Jeziora Dąbie podniósł się w tym okresie o 9-10 metrów. Wskazuje to jak wielkie znaczenie w badaniach archeologicznych, zwłaszcza dotyczących epok prehistorycznych, ma uwzględnienie tempa (i jego zmienności w czasie) sedymentacji fluwialnej w rejonach leżących na obrzeżach rzek i pradolin.

Pod tym względem tereny Pomorza w obrębie Niziny Szczecińskiej można uznać za potencjalnie bardzo interesujące dla badań nad prahistorią tego regionu. Wymaga to jednak zamiast tradycyjnych wykopalisk metodą łopaty i szpachelki, które dla tego okresu i w tym rejonie praktycznie nie mają racji bytu, zastosowania innego podejścia: multi-dyscyplinarna i międzynarodowa współpraca naukowców, z zastosowaniem nowoczesnych, w większości bezinwazyjnych metod, z wykorzystaniem także nowych metod określania wieku warstw geoarcheologicznych, na przykład metoda optyczna OSL (optoluminescencyjna). Dzięki takiemu podejściu (artykuł Marcina Ryszkiewicza w Gazecie Wyborczej "Kim byli pierwsi Amerykanie") naukowcy w USA byli w stanie zrewidować długo utrzymujący się pogląd, że pierwsi ludzie dotarli do Ameryki 12-13 tysięcy lat temu, podczas gdy w wyniku ich badań w Buttermilk Creek (Texas) przesunięto ten okres o ponad dwa tysiące lat wcześniej (a zatem jeszcze przed powstaniem Cieśniny Beringa około 13.000 BP). Ale to już inny temat.

Tutaj załączę panoramę Londynu z 1843 roku (źródło: "Illustrated London News", 1843), wskazującą że w środku miasta Tamiza miała jeszcze w owym czasie piaszczyste, nieuregulowane brzegi, na których następowała dalej akumulacja rzeczna. Dzisiaj to historia: żeglowne rzeki mają najczęściej umocnione brzegi, które nie pozwalają na kumulowanie się na nich osadów rzecznych. Te zalegajace na dnie rzeki, są cyklicznie wybierane przez pogłębiarki, co zapobiega spłycaniu się portów. Niektóre ze starych wielkich portów jak Szczecin, niedawno jeszcze największy na Bałtyku, z uwagi na spłycanie przez osady Odry jego kanałów, traci na znaczeniu.


Wracajmy powoli do pytania zadanego w tytule postu.  Wielki kamień runiczny z Jelling został postawiony za życia Haralda Sinozębego, zapewne u szczytu jego potęgi jako króla Danii i Norwegii, około 975 roku. Kamień ten jest uznawany za najstarszy w Skandynawii zabytek zawierający ornamentykę chrześcijańską, jakim jest wizerunek Chrystusa z rozpostartymi ramionami. Na innej stronie jest następująca inskrypcja: "Król Harald kazał wykonać ten pomnik ku pamięci jego ojca Gorma i jego matki Tyry; Harald który zdobył dla siebie całą Danię i Norwegię i uczynił Duńczyków Chrześcijanami", a na trzeciej wyobrażenie czworonożnego zwierzęcia i węża. Ornamentyka była oryginalnie pokolorowana, a współczesne dwie próby odtworzenia interesującego nas boku wyglądają następująco:

 

Powyżej zilustrowana strona najsławniejszego w Skandynawii kamienia runicznego nadal budzi wśród historyków żywe kontrowersje. Większość z nich, biorąc pod uwage inne kamienie runiczne Wikingów, w tym także ten spod katedry St. Paul's w Londynie, uważa że kamień z Jelling zawiera wyłącznie motywy chrześcijańskie. Tego zdania jest m.in. Przemysław Kulesza z Muzeum Narodowego we Wrocławiu ("Ewolucja symboliki misyjnej w Skandynawii w epoce Wikingów na przykładzie motywu walczącego jelenia", 2009), podobnie jak Else Roesdahl, znana badaczka kultury wikińskiej (o której wspomniałem we wczesniejszym poście), oraz Egon Wamers, dyrektor Muzeum Archeologicznego we Frankfurcie nad Menem. Uważają oni, że kamień z Jelling przedstawia jelenia walczącego z wężem, który to symbol  znany jest w religii chrześcijańskiej od jej zarania. Jeleń i wąż uosabiają w niej odwieczny antagonizm, jakim jest walka dobra ze złem, światła z ciemnościami.

Rzućmy okiem na położenie kamienia w Jelling od strony wizerunku Chrystusa z rozpostartymi ramionami, na najstarszym, zachowanym ilustrowanym zabytku, jakim jest rysunek Henrika Rantzaua z 1591 roku (Peter Lindeberg - "Commentarii rerum memorabilium in Europa ab anno octuagesimo usque ad presentem nonagesimum primum gestarum").


W tradycji celtyckiej zarówno jeleń, jak i wąż, mają cechy pozytywne, boskie. Przykładem tego jest powstałe około II-I wieku p.n.e. srebrne naczynie, tzw. kocioł z Gundestrup, na którego ścianach widnieje m.in. wizerunek siedzącego Cernunnosa, rogatego boga celtyckiego, mającego po prawicy jelenia, a po lewicy węża. W mitologii celtyckiej jeleń uosabia zwinność i szybkość, dobry węch (wyczucie) i łagodność, podczas gdy wężowi przypisuje się mądrość, przebiegłość, witalność i zdolność do odradzania się. Widocznie te cechy były w kulturze celtyckiej niezmiernie cenione i utrwalane, dając w ten sposób tym ludom względną przewagę cywilizacyjną nad sąsiadującymi z nimi plemionami.


Bardzo interesująca jest analiza ornamentyki kamienia Haralda Sinozębego, przeprowadzona przez Jordana Siemianowskiego ("Koegzystencja dwóch światów, pogańskiego i chrześcijańskiego, na przykładzie kamieni runicznych z Jelling", Toruń 2010). Autor przywołuje m.in. interpretację tej strony kamienia przez jedną z największych autorytetów w dziedzinie sztuki wikińskiej, Signe Horn Fuglesang, której zdaniem przedstawia ona wizerunek lwa walczącego z wężem, symbolizującego Chrystusa i szatana. Wydaje mi się jednak, iż gdyby ten obraz przedstawiał walkę, to całkowicie opleciony przez węża lew musiałby sugerować, że walkę tą on przegrał. Trudno więc w roli lwa byłoby podstawiać Chrystusa. Z drugiej strony atakujący wąż jest zwykle przedstawiany z szeroko rozwartym pyskiem i z kłami. Postać tego węża nie wskazuje, że ma on złe zamiary wobec lwa. Można się raczej dopatrzyć pewnej harmonii tych ciał, sugerującej ich współegzystencję, a nie przeciwieństwo. Tych dwoje autorów uznaje jednak, że lew i wąż na kamieniu Haralda uosabiają walkę i odzwierciedlają symbolikę chrześcijańską.

Innym przykładem ornamentyki wczesnochrześcijańskiej, gdzie lew i wąż nie są do siebie w opozycji, jako uosobienie odpowiednio dobra i zła, ale stoją po tej samej stronie sił nieczystych jest fragment mozaiki podłogowej baptysterium w X-wiecznym klasztorze św. Klemensa w Ochrydzie, Macedonia.


Negatywną dla chrześcijan rolę tych zwierząt wyjaśnia napis w części baptysterium, w której przebywają osoby w oczekiwaniu na chrzest (katechumenum). Przywołuje on zdanie z Psalmu 19,13 Starego Testamentu: "Będziesz stąpał po lwie i smoku (wężu, bazyliszku)". Podaję za publikacją "Lychnidos à l’époque paléochrétienne et son noyau urbain", Vera Bitrakova Grozdanova, Sympozjum Nisz i Bizancjum 2009. 

Jeszcze jednym przykładem potwierdzającym, że we wczesnym średniowieczu w symbolice chrześcijańskiej lew stał po tej samej stronie zła, co wąż jest poniższa reprodukcja z Psałterza Sztutgardzkiego, ilustrująca werset 13 z powyższego psalmu, gdzie wąż i lew zostali pokonani przez siły dobra. To dzieło sztuki karolińskiej z 316 kolorowymi miniaturami powstało w Paryżu latach 820-830.


W pracy zbiorowej "Old Norse religion in long-term perspectives", Lund 2007, zwraca się uwagę na pozytywne cechy węża, jakie występują w pogańskiej mitologii skandynawskiej. W czasach przedchrześcijańskich wąż mógł być uosobieniem boga Odina, jako że ten kiedyś sam przemienił się w węża. W grobach kobiet wikińskich znajdowane są amulety-zawieszki z wizerunkiem węża, co może sugerować iż symbolizował on, tak jak w innych starych religiach, także płodność.

Kult węża w tradycji nordyckiej został przeniesiony zapewne z kultury celtyckiej, bowiem pojawia się on wśród ludów skandynawskich już w okresie ich migracji w głąb Europy na początku naszej ery, w rejony basenu Morza Czarnego i Srodziemnego. Przykładem zabytku z okresu przedwikińskiego jest tak zwany kamień czarownicy z wężami (szw. Ormhäxan). Nazwa pochodzi zapewne już z czasów chrześcijańskich, gdy wężowi nadano cechy złowrogie, bowiem wizerunek węży nie sugeruje wcale wydźwieku negatywnego, a wręcz przeciwnie - można dopatrywać się w nim pochwały płodności.


W religii chrześcijańskiej natomiast wąż nigdy nie nosił w sobie cech pozytywnych. Stał się on uosobieniem sił ciemnych i złych, tak jak jeleń sił dobrych, bowiem w myśl przepowieści biblijnej połknął węża. Wyeksponowany przez biblię antagonizm tych zwierząt dobrze przedstawia poniższa reprodukcja mozaiki z VI wieku n.e. z Qasr Libya:


Historycy sztuki Lise Gjedssoe Bertelsen i Lise Gotfredsen ("Fra kong Haralds billedrunesten i Jelling til Alnö-døbefonten i Medelpad", Stockholm 1998) porównały zoomorficzne figury na kamieniu z Jelling z rzeźbami na drewnianej, pochodzącej z początku XIII wieku chrzcielnicy z kościoła Alnö w Medelpad, w północnej Szwecji. Uważają one, że w obydwu przypadkach figury te przedstawiają lwy, a ich rolą jest chronienie wykonanych obiektów.

Ich zdaniem lew (a nie jeleń) na kamieniu z Jelling opuszcza głowę w obliczu boga lub bogów i wznosi łapę w geście składania hołdu. Wąż nie jest według autorek przedstawiony jako symbol zła, lecz jako uczestniczący w tym hołdowaniu. Analogia pozytywnego wyobrażenia lwa z Jelling i z Alnö jest uderzająca. Wnioski z analizy porównawczej tych dzieł sztuki skandynawskiej muszą jednak uwzględniać istotne różnice w czasie (dwa wieki) i w przestrzeni (niemal przeciwne krańce państwa Wikingów) między porównywanymi zabytkami.
 

Wracając do symboliki jelenia i węża należy jednak zwrócić uwagę, że jest ona znana w wielu kulturach pogańskich. O ile jeleń towarzyszył ludom łowieckim w Europie w ich zmaganiach o przetrwanie i w ich wierzeniach już od conajmniej górnego paleolitu (30-40 tysięcy lat temu), o tyle symbolika węża - wydaje się - została przyniesiona na nasz kontynent przez imigrujące z Azji Srodkowej i Mniejszej pierwsze indo-europejskie ludy rolnicze około 8-9 tysięcy lat temu. Co prawda pierwsze wężopodobne formy graficzne zachowały się w Europie z górnego paleolitu (jaskinia Rouffignac), ale najstarszym zabytkiem świadczącym o religinym znaczeniu węża w kulturach europejskich jest wykonana około 5.100 lat p.n.e. rytualna waza z neolitycznej osady Vinca (czytaj Wincza), w Serbii.

Wspomnijmy na marginesie o wyrażanych czasami opiniach, że znaleziony w Vinca tzw. stary europejski skrypt, czyli zbiór znaków tworzących prawdopodobnie początki pisma indoeuropejskiego, reprezentuje pierwsze prapismo Słowian. Hipotezie tej zaprzeczałby fakt, że kultura Vinca wiąże się wprowadzeniem do Europy techniki wytopu metali (miedzi), które to umiejetności przypisuje się haplogrupie r1b, reprezentowanej dzisiaj głównie przez zachodnich Europejczyków, a nie Słowian. Ludy tworzące kulturę Vinca przybyły z Anatolii, a ich przodkowie pochodzili z północnego Iranu. Europejskie protopismo z Vinca powstało mniej więcej równolegle z neolitycznym protopismem zrodzonym w Chinach (Jiahu, prowincja Henan). Związki poszczególnych kultur prehistorycznych z różnymi grupami genetycznymi wymagają dalszych badań w dziedzinie antropologii i genetyki prehistorycznej.
 

Bezpośrednio z tradycji świata antycznego (Teofrast z Eresos, Plutarch z Cheronei, Pliniusz Starszy) oraz z tradycji judaistycznej symbolika węża została przeniesiona do Nowego Testamentu, a jej negatywne znaczenie utrwalone w tradycji chrześcijańskiej przez wczesnośredniowiecznych świętych. Trzeba jednak zauważyć, że jeszcze w Starym Testamencie (Księga Królów) wąż spełniał rolę pośrednika pomiędzy bogiem i człowiekiem. Wykonany z brązu, jak głosi księga, przez Mojżesza, pozostawał od połowy X wieku p.n.e. aż do czasów króla Ezechiasza (Hezekiah), czyli do przełomu VIII/VII wieku p.n.e., w sanktuarium Swiątyni Jerozolimskiej, do którego jako uosobienia boga, modlili się i składali ofiary Izraelici. Mitologia chrześcijańska przejęła symbolikę jelenia i węża tak, jak wiele innych wyobrażeń ze starszych tradycji religijnych, na których się oparła i wykokorzystała, dla łatwiejszego przyswojenia nowej wiary. Nie ma tu miejsca jednak, aby ten ciekawy temat rozwijać. 

Z cywilizacji minojskiej z epoki brązu pochodzi ta oto unosząca w dłoniach węże boginii z Knossos (Kreta), utrwalona w figurce z fajansu egipskiego (w odróżnieniu od innego rodzaju fajansu z czasów nowożytnych), wykonana około 1.600 lat p.n.e. Węże oraz odkryty biust wskazują, że postać przedstawia boginię płodności. Zwraca uwagę nie tylko siedząca na kapeluszu łasiczka, ale wyjątkowo "nowoczesny", podkreślający talię i biodra, o wysokim poziomie kultury krawieckiej (chciałoby się rzec - haute couture) styl noszonej przez boginię odzieży: opięta bluzka, rozkloszowana spódnica i zdobiony (pleciony lub haftowany) fartuszek - konwencja, która półtora tysiąca lat później, w epoce renesansu, stała się modna na królewskich dworach całej Europy.


Opinia P. Kuleszy, że motyw jelenia z wężem na kamieniu runicznym z Jelling może pochodzić z wpływów sztuki ottońskiej (czyli z X-XI wieku) także nie wydaje się uzasadniona, bowiem jeleń nie był w tamtych czasach w przekazach kultury kontynentalnej dominującym "bohaterem" wśród zwierząt. W zbadanych przez K. Meinhoffa 40 utworach epickich o czasach Karola Wielkiego, a spisanych w XII wieku, to nie jeleń był zwierzęciem najczęściej wymienianym, ale lew, a następnie kolejno pies, dzik, wilk, koń i dopiero jeleń, pięciokrotnie rzadziej wspominany w tej literaturze niż lew ("Die Vergleiche in den altfranzösischen Karlsepen", Marburg 1886).  Sigmund Oerl w pracy "Vierbeinerdarstellungen auf schwedischen Runensteinen", Göttingen 2011, stwierdził, że "szczególnie warty zauważenia jest fakt, że w sztuce ottońskiej i karolińskiej nie znaleziono żadnych dowodów przedstawiających walkę pomiędzy lwem a wężem".

W rozstrzygnięciu sporu o to, jakie zwierzę przedstawione jest na kamieniu w Jelling, a zatem czy reprezentuje ono tradycję chrześcijańską (przyjmując, że jeleń stał się we wczesnym średniowieczu motywem charakterystycznym także i dla tej religii) czy także pogańską, moim zdaniem może pomóc szkatuła kamieńska. Łączy ją z kamieniem Haralda z Jelling nie tylko ten sam styl zdobniczy Mammen, ale ten sam region wykonania (południowo-zachodni Bałtyk), podobny okres wykonania (między około AD 975 a 1025), a być może i ten sam sponsor, jeżeli przyjmiemy jedną z poważniejszych hipotez, że szkatuła kamieńska była darem Haralda Sinozębego.

Jakkolwiek i ona pełna jest fantazyjnych wyobrażeń ze świata roślinnego i zwierzęcego, to jednak postać lwa wydaje się być dość jednoznaczna, jeżeli zauważymy że w odróżnieniu od przedstawień na innych zabytkach (kamieniach runicznych) lew z Kamienia, podobnie jak ten z Jelling, wyposażony jest w wyraźną grzywę. Oto zestawienie tych dwóch szczegółów:
 

Jeżeli uwzględnimy, że obydwa wyobrażenia lwów oddają jeszcze takie cechy anatomiczne jak długi ogon, pazury i kły (widoczne na kamieniu z Londynu), a także że fantazyjne "poroże" dodane jest nie tylko lwu ale i smokowi (kamień z Londynu), to wydaje się że należy uznać, że kamień runiczny Haralda Sinobzębego z Jelling reprezentuje równocześnie dwie tradycje: chrześcijańską (postać Chrystusa) i pogańską (wizerunek lwa i węża).

Wyobrażenia lwa i węża na wikińskich kamieniach runicznych wywodzą się moim zdaniem bezpośrednio  zarówno z tradycji wczesnobizantyjskiej (przenikającej do kultury nordyckiej od czasów Ostrogotów), jak i także z celtyckiej. Najgłębsze jej korzenie sięgają antycznej Babilonii i Indii. W przeciwieństwie jednak do tradycji chrześcijańskiej zwierzęta te w kulturze wikińskiej uosabiają cechy pozytywne, a nawet boskie.

Prowadzenie przez Wikingów handlu między Bizancjum a Europą zachodnią i kontrolowanie podstawowego szlaku między Bałtykiem a Morzem Czarnym, wiodącego dorzeczami rzek Wołchow, Łować i Dniepr,  było źródłem bogactwa Wikingów i ich siły politycznej.

Stopniowe wzmacnianie się powstałego w IX wieku państwa Rusi Kijowskiej, broniącego się przed cyklicznymi inwazjami Pieczyngów z jednej strony, z drugiej zaś przegrana przez Bizancjum decydująca bitwa z Turkami w 1071 roku, przerwały ciągłość zbudowanego przez Wikingów historycznego szlaku handlowego i zakończyły ich dominację w Europie. Po upadku Wikingów, począwszy od XII wieku motyw lwa w kulturze skandynawskiej przestał już  powszechnie występować.

 Post scriptum (2014):

Ostatnie lata przyniosły w naszym kraju wiele znaczących odkryć archeologicznych z okresu budowania zrębów państwa polskiego (X-XI wiek), które - o ile same w sobie nie przełomowe, są jednak na tyle czytelne i jednoznaczne w swojej wymowie, że w powiązaniu z dotychczasowym dorobkiem archeologii w kraju i za granicą, stworzyły podstawy do zasadniczo nowego spojrzenia na źródła i przyczyny nagłego (w perspektywie historycznej) uformowania się struktur państwowych w Polsce.

Rysujące się już od wielu lat, poza oficjalną wykładnią naszych historyków, zarysy nowych interpretacji źródeł archeologicznych i historycznych znalazły swój mocno uargumentowany i spójny wyraz w zbiorze esejów Zdzisława Skroka "Czy wikingowie stworzyli Polskę?" (Iskry 2013), a także w w hipotezie sformułowanej przez Marka Skarbka Kozietulskiego "Czy władztwo piastowskie wyrosło na wiślańskich szlakach do Orientu?", Los Angeles 2013.

W tym świetle widać wyraźnie, że ewolucja kulturowa i polityczna najpierw wśród Obotrytów, a później także wśród Ranów i Pomorzan, w okresie VIII-X wieku, musiała być w znaczącym stopniu stymulowana przez bezpośredni, wewnątrzplemienny, a później wewnątrzpaństwowy w niej udział Wikingów.

poniedziałek, 4 lipca 2011

Szkatuła kamieńska czy wolińska ?

Artykuł zatytułowany "Sztuka Wikingów od Pomorza po Hiszpanię" chciałbym uzupełnić o jeszcze jedną hipotezę o pochodzeniu szkatuły z katedry kamieńskiej, w której przechowywano  relikwię św. Korduli. Oto jeszcze jedno zdjęcie oryginalnej szkatuły z tą relikwią, pochodzące ze zbiorów Książnicy Pomorskiej.


W świetle niżej zaprezentowanych, innych artefaktów sztuki wikińskiej, pochodzących z Gniezdowa pod Smoleńskiem, z byłego cmentarza przy katedrze św. Pawła w Londynie, w Middleton, w hrabstwie Yorkshire, oraz z wielu miejsc w Skandynawii, hipoteza stawiająca tytułowe pytanie wydaje się równie zasadna, jak i wcześniej opisane. Warto dodać, że prof. Władysław Filipowiak w swojej wypowiedzi w reportażu "Tajemnica skarbca kamieńskiego" z 1974 roku (skądinąd być może cenniejszego ze względu na walory socjologiczne, niż historyczne), opublikowanego ostatnio w TV Sedina, wyraził opinię, że szkatuła kamieńska pochodziła z Lundu.


Do wskazania, iż możliwe jest że szkatuła ta, a być może także ta z Bambergu, zostały wykonane w Wolinie, upoważniają charakterystyczne na niej motywy dekoracyjne, na tyle uniwersalne i podobne do tych, które występują w sztuce wikińskiej od Anglii, przez Skandynawię aż po Smoleńsk. Powszechność podobnych cech zdobniczych na tak wielkim obszarze wyklucza jednego wykonawcę lub warsztat, a nawet jeden region produkcji zwłaszcza, że tak wspólny element, jakim są maski o specyficznym stylu, ryte były także na olbrzymich głazach w różnych miejscach Skandynawii.

O uderzającym podobieństwie motywów ozdobnych między szkatułą kamieńską i bamberską mówiliśmy już w poprzednim artykule. Porównajmy teraz motyw maski ze szkatuły kamieńskiej z jej wyobrażeniem przedstawionym na amulecie - srebrnej zawieszce, znalezionej przez archeologów w Gniezdowie, będącej  w zbiorach Muzeum Hermitage w Sankt Petersburgu. Podaję link do angielskiej Wiki, bowiem w polskiej wersji Gniezdowo ma tylko wymiar martyrologiczny.

Motywy wikińskie z Gniezdowa i Kamienia

Podobny wyraz ikonograficzny wikińskiej twarzy przedstawia poniższa zawieszka, datowana na AD 850-900, odkryta w Danii. Została wykonana z pozłacanego srebra, w stylu Borre i w technice niello, jej wymiary 50 x 27 mm (źródło: DiggingHedmark).


Wiele przykładów zabytków na terenie Skandynawii, noszących te charakterystyczne maski wikińskie można zobaczyć na duńskiej stronie internetowej "Maskesten - Billedsten fra Vikingtiden" ("Kamienne maski - obrazy z epoki Wikingów"). Treść napisów runicznych na eksponatach jest tam tłumaczona również na język angielski.

Równie podobnie, chociaż już z zatartymi szczegółami, wyglądają twarze postaci na kilku kamiennych krzyżach w kościele św. Andrzeja w angielskim Middleton, Yorkshire. Kościół ten, zbudowany na początku XI wieku, pamięta czasy osiedlania się w północnej Anglii duńskich Wikingów (już po przyjęciu chrześcijaństwa przez ich króla Haralda Sinozębego), po których m.in. pozostały wspomniane krzyże, zdobione w tak zwanym stylu Jelling, poprzedzającym styl Mammen, charakterystyczny dla szkatuły kamieńskiej. Oto z dwóch tych krzyży sylwetki wojowników wikińskich w hełmach i z mieczami:

Motywy wikińskie z Middleton, Yorkshire

Pod koniec X wieku Wolin był jeszcze wielkim miastem, tętniacym międzynarodowym handlem, a także rzemiosłem. W swojej "Historii Biskupstwa Hamburskiego" z 1080 roku Adam z Bremy (niestety polska wersja tego hasła w Wiki jest uboższa i mniej profesjonalna) pisze tak o Wolinie: "... jest rzeka Odra (Oddora)..., u której ujścia do Bałtyku (Skythenmeer) rozpościera się sławne miasto Jumne, gdzie często przybywaja z dalekich stron cudzoziemcy ze Wschodu i Waregowie (Barbaren und Griechen) ...; mieszkają w nim Słowianie wraz z innymi plemionami ...". Klimat starego Wolina dobrze oddaje poniższa grafika, pochodząca ze zbiorów Książnicy Pomorskiej.


Nawiasem mówiąc, rzeka Odra jako szlak handlowy w dostawie soli znad Bałtyku do Moraw i na Węgry została  wymieniona w Rocznikach Fuldajskich już AD 892, jako "fluvium Odagra", obok podobnego szlaku znad Adriatyku (dalej rzeką Kupa, Sawa i Dunajem wgłąb kontynentu). Nazwa tej rzeki pojawiała się kolejno w 940 roku jako Oderam, a w 1050 jako Odara.

Obecność u schyłku życia Haralda Sinozębego w Wolinie mogła mieć ale nie musiała, moim zdaniem, związek ze szkatułą kamieńską i bamberską. Wolin był nie tylko miejscem wymiany towarów, ale wymiany idei i przenikania się kultur. Był on wówczas nie tylko jednym z większych europejskich emporiów (portów) handlowych, ale być może najbardziej kosmopolitycznym z nich. Stała obecność Wikingów, a zapewne także ich współzarządzanie tym miastem, a być może nawet pełna jego kontrola, jeżeli nie militarnie narzucona to ekonomicznie "wynegocjonowana" z Pomorzanami, były wystarczającymi czynnikami dla uznania Wolina jako miasta tak pomorskiego, jak i wikińskiego (Jomsborg). Oto mapa terytoriów wikińskich (kolor jasnozielony) oraz głównych szlaków wojenno-handlowych, wzdłuż których rozchodziły się ich wpływy kulturowe w okresie od końca VIII do końca X wieku.


Jeżeli kunszt szkutniczy stał w Wolinie na wysokim poziomie, to zapewne i inne dziedziny rzemiosła również. Wyroby z bursztynu, którymi Wikingowie handlowali w Europie i na Bliskim Wschodzie,  produkowane były w kilku centrach: Haithabu (Hedeby), Birka, York, Dublin i właśnie Wolin. Inną rzeczą jest, że  szkatuła ta reprezentowała wyrób szczególnie prestiżowy, a także ściśle związany z "duszą" wikińską, z ich tradycjami i wierzeniami. Dlatego należy przypuszczać, że została ona wykonana ręką skandynawskiego rzemieślnika, który mógł mieszkać w Wolinie.

Niestety strata oryginału w wojennej zawierusze pozbawiła możliwości  dalszego badania tego skarbu wyrafinowanymi współczesnymi technikami. Prawdopodobnie byłoby dzisiaj możliwe ustalenie, czy surowiec z poroża łosia miał skandynawskie czy też bardziej południowe pochodzenie. Znajomość tego faktu nie przesądzałaby jednakże o miejscu skonstruowania szkatuły, bowiem także w Skanii niektóre wyroby wikińskie z tego okresu oceniane są jako wykonane z poroża importowanego.

Na zakończenie jeszcze jeden przykład na uniwersalność pewnych elementów zdobniczych w świecie Wikingów, bez względu na ich miejsce przebywania. Oto wyobrażenie zwierzęcia na szkatule kamieńskiej (z lewej strony) i na wikińskiej płycie nagrobnej, znalezionej w 1852 roku na cmentarzu katedry św. Pawła w Londynie. Napis na bocznej krawędzi płyty mówi, że "Ginna i Toki kazali wykuć ten kamień". Zdjęcie nagrobka pochodzi z książki "Die Wikinger: Abenteurer aus dem Norden", 1993. Jest tam dużo ciekawych informacji i zdjęć artefaktów; polecam tym bardziej, że można ją kupić na Amazonie już za jednego centa (uwaga na koszty wysyłki).

Motywy wikińskie z Kamienia i Londynu

Część badaczy jest zdania, że ten kamień runiczny mógł zostać postawiony na cześć jednego z wojowników Kanuta Wielkiego, duńskiego króla Anglii (1016-1035), kiedy to osiedleni tam Wikingowie mieli duży wpływ na rozwój kultury i obyczajów w tym kraju. Mam wrażenie, że ich wpływ na kulturę i historię Pomorza, często tylko widziany przez pryzmat sztandarowego Wolina i Truso,  nie jest jeszcze w pełni zbadany. A czy szkatuła kamieńska to wyrób z Wolina czy z Lundu, jak to często bywa z wydarzeniami i zabytkami z odległej historii, jednoznaczna odpowiedź pozostanie za pewną zasłoną, którą trudno będzie chyba uchylić.

Na marginesie tematu szkatuły kamieńskiej zwrócę uwagę na fakt, że w języku polskim, rosyjskim i ukraińskim (ale nie we wszystkich słowiańskich), również m.in. w języku włoskim, wyraz Wiking pisany jest jak słowo pospolite małą literą, co osobiście - z całym szacunkiem dla lingwistów, nie uważam za naukowo uzasadnione. Argumentacja stosowania małej litery ma bowiem bardziej podłoże ideologiczne, niż naukowe - w celu pomniejszenia roli Wikingów w okresie kształtowania się zrębów państwowości Rusi i Polski, czy też ich (zwanych wówczas Normanami lub Gotami) okresowej dominacji politycznej w innych krajach (np. w Italii). Jest to niestety przyjęty i nadal "lansowany" (bo przecież nie oparty na przesłankach naukowych) także przez polskich historyków - wbrew coraz bardziej licznym i oczywistym materiałom archeologicznym,  "spadek" po oficjalnej wykładni tego okresu historycznego "wypracowanej" w latach 1950-tych przez historyków radzieckich o niemal wyłącznie rabunkowym, a nie kulturowo twórczym wpływie obcych nacji, w tym m.in. Wikingów (Waregów) i Chazarów, na rozwój podstaw państwowości wschodnich Słowian, a także (w mniejszym stopniu) wpływie cywilizacyjnym Wikingów na Słowian zachodnich.

Nie ma tu miejsca na rozwinięcie tego tematu, ograniczę się tylko do zauważenia, że jeszcze w XIV wieku zdobnictwo najdawniejszych rosyjskich kronik (w tym Synodalny odpis Pierwszego Kodeksu Nowogrodzkiego z około 1334 roku, Latopis Ławrientiewski z 1377 roku - najstarszy zachowany rękopis zawierający odpis Kroniki Nestora) oraz ewangelii (Ewangelia Aprakos, Nowgorod 1362, Ewangelia Koszki z 1392 roku, Fedorowska Ewangelia, Ewangelia Aprakos, Moskwa 1393) eksponuje wiele typowych dla sztuki wikińskiej motywów, jak na przykład motyw chwytającego zwierza (ang. gripping beast), sięgający początkami prawikińskiego okresu Vendel, albo motyw przeplatających się wstęg, kończących się zwykle głową zwierzęcia - tak charakterystycznych w sztuce Langobardów i Wikingów. Oto wizerunek splecionych w formie linearnej i wzajemnie chwytających się zwierząt (smoki, węże, gryfy, ptaki) na ilustracji poprzedzającej treść Ewangelii Syjskiej z 1339 roku.


Uznawanie Wikingów bardziej za rodzaj profesji żeglarzy - rozbojników, niż za wyodrebnioną grupę narodowościową (wówczas nazywaną jeszcze ogólnie Skandynawami, spośród których dopiero po okresie wikińskim wyodrębniły się poszczególne narody) o wysokiej kulturze i organizacji, jaką oni w istocie byli, jest uzasadnieniem pozalingwistycznym i pozanaukowym. Nie przyjmują takiego uzasadnienia m.in. historycy i lingwiści angielscy i francuscy, którzy piszą Wikingów z dużej litery, podobnie jak Langobardów czy Normanów. Sztuczne oddzielenie "wikingów-rozbójników" od Normanów czy Skandynawów przez polskich archeologów i historyków prowadzi ich w ślepą uliczkę nonsensu, kiedy określony artefakt lub szczątki ludzkie znalezione w Polsce przypisuje się, jeżeli już to tylko "wikingowi", na Rusi -  Waregowi lub "wikingowi", w Anglii - Normanowi lub też "wikingowi".

Symptomatyczna jest niekonsekwencja i podszyta ideologią ekwilibrystyka językowa naszych historyków, nazywających Wikingów kierujących się do Anglii lub Francji Normanami (pisanych z dużej litery), natomiast płynących do Wolina, Truso czy Starej Ładogi już tylko "wikingami", pisanych małą literą, a Wikingów z Rusi, czyli Waregów - pisanych znowu dużą literą. Sprowadzenie Wikingów do małej litery sugeruje ogólnie mało istotną, jeżeli już nie samą negatywną ich ocenę w historiografii niektórych narodów. Włosi wywodzą przyjętą pisownię "wikinga" z małej litery jeszcze z tradycji Cesarstwa Rzymskiego, kiedy wszystkie narody na północ od Alp zwali barbarzyńcami, tak jak zrodzoną w XII wieku między Normandią i Paryżem sztukę i architekturę, nazwali gotycką - jako pejoratywny synonim prymitywnej i barbarzyńskiej sztuki, przypisywanej ludom północnym (Gotom).

Dość powszechne w polskiej literaturze historycznej przykładanie Wikingom łatki barbarzyńskosci (nie tylko wobec Europy karolińskiej, ale nawet na tle Europy słowiańskiej) jako ich wyróżnika, a także sprowadzanie sag skandynawskich do zbioru legend, a nie istotnych źródeł historycznych (które oczywiście należy traktować krytycznie, ale metodami naukowymi, a nie przez z góry wyrażane lekceważące nastawienie), nie ma nic wspólnego z naukowymi metodami poznawczymi. Prędzej czy później - w miarę wyzbywania się przez niektórych historyków megalomanii, mitów i kompleksów, już niezależnie czy będziemy ich pisać z dużej czy małej litery, nasza historiografia stanie się w tej kwestii bardziej obiektywna.

Post scriptum (2014):

Ostatnie lata przyniosły w naszym kraju wiele znaczących odkryć archeologicznych z okresu budowania zrębów państwa polskiego (X-XI wiek), które - o ile same w sobie nie przełomowe, są jednak na tyle czytelne i jednoznaczne w swojej wymowie, że w powiązaniu z dotychczasowym dorobkiem archeologii w kraju i za granicą, stworzyły podstawy do zasadniczo nowego spojrzenia na źródła i przyczyny nagłego (w perspektywie historycznej) uformowania się struktur państwowych w Polsce.

Rysujące się już od wielu lat, poza oficjalną wykładnią naszych historyków, zarysy nowych interpretacji źródeł archeologicznych i historycznych znalazły swój mocno uargumentowany i spójny wyraz w zbiorze esejów Zdzisława Skroka "Czy wikingowie stworzyli Polskę?" (Iskry 2013), a także w w hipotezie sformułowanej przez Marka Skarbka Kozietulskiego "Czy władztwo piastowskie wyrosło na wiślańskich szlakach do Orientu?", Los Angeles 2013.

W tym świetle widać wyraźnie, że ewolucja kulturowa i polityczna najpierw wśród Obotrytów, a później także wśród Ranów i Pomorzan, w okresie VIII-X wieku, musiała być w znaczącym stopniu stymulowana przez bezpośredni, wewnątrzplemienny, a później wewnątrzpaństwowy w niej udział Wikingów.

poniedziałek, 9 maja 2011

Sztuka Wikingów od Pomorza po Hiszpanię

Cywilizacja Wikingów, ich umiejętności handlowe i polityczne oraz wysoki poziom techniki, a także literatury i sztuki, w zderzeniu z ich "barbarzyńskimi" podbojami wzbudza do dziś wielkie zainteresowanie, czego potwierdzeniem jest popularność książek i filmów typu "fantasy" tworzonych na motywach kultury i mitologii nordyckiej, jak na przykład aktualnie wyświetlany w kinach "Thor". Chcę opowiedzieć o trzech spektakularnych zabytkach sztuki Wikingów, które jako jedyne w swoim rodzaju przechowywane były w skarbcach katedr Kamienia Pomorskiego, niemieckiego Bambergu i hiszpańskiego León, bez mała od ich stworzenia do czasów współczesnych. Łączy je ten sam okres powstania w końcu X wieku, materiał rzeźbienia pochodzenia zwierzęcego, ten sam styl artystyczny tzw. Mammen i zapewne miejsce wytworzenia - południowa Skandynawia. O pierwszym z nich traktuje post na blogu "Archeologia Pomorza", którego stosowny fragment pozwolę sobie poniżej przytoczyć.

"Jedną z nich jest wspaniały zabytek nierozerwalnie związany z Pomorzem - relikwiarz św. Korduli. Co ciekawe istnieje przynajmniej kilka kopii tego przedmiotu: jedna znajduje się w Skarbu Katedralnym w Kamieniu Pomorskim, inne prezentowane są w muzeach skandynawskich. Szkatuła wykonana jest (a właściwie była) z łopatki łosia oraz drewna, okuta złoconym brązem, odlanym w plastyczne głowy bestii. Zdobiona jest ornamentem w stylu Mammen. Wykonana została prawdopodobnie około roku 1000, w warsztacie skandynawskim, być może na zlecenie króla duńskiego Svena Widłobrodego, jako podarek dla żony Sigriddy Storaddy (córki Mieszka I). Pierwotnie służyła do przechowywania biżuterii, później w bliżej nieokreślonych okolicznościach (jako łup w wyprawie chąśników, czy może dar dla biskupstwa kamieńskiego) trafiła do Kamienia Pomorskiego. Od XIII-XIV w. zaczęto jej używać jako relikwiarz, w którym złożono szczątki św. Korduli (górną cześć jej czaszki). Była nim aż do końca II wojny światowej, kiedy to zaginęła lub została zniszczona w trakcie ewakuacji skarbca katedralnego do Niemiec. Dziś dysponujemy niestety już tylko jej kopiami."

Fotografia oryginału została zamieszczona w artykule "Vineta", wydanym przez Pommersche Landsmannschaft z Lubeki. Oto ona:


Zdjęcie kopii relikwiarza znajdującego się w Muzeum Archeologicznym w Warszawie prezentuje Autorka blogu w swoim poście, a fotografia kopii z katedry w Kamieniu zamieszczona jest na ciekawej stronie internetowej "Katedra św. Jana Chrzciciela", opisującej okoliczności zaginięcia oryginału. Druga kopia tej szkatuły znajduje się w Nationalmuseet w Kopenhadze, a jej zdjęcie opublikowane jest w reportażu z tego muzeum na blogu "Archeologia Pomorza". Trzecia kopia, niezbyt dokładnie wykonana i pomijająca motywy dekoracyjne na okuciach, stanowiąca część zbiorów Helms-Museum w Hamburgu, prezentowana jest na poniższym zdjęciu:

Czwartą kopię, równie niedokładną jak trzecia, przechowuje Szwedzkie Muzeum Historii w Sztokholmie, zdjęcie poniżej. Szkoda, że muzeum na swojej stronie internetowej nie podało, że oryginał znajdował się w Kamieniu, a ograniczyło się do wzmianki, że dekoracja szkatuły wykonana została w stylu Mammen.


Szkatuła kamieńska, w charakterystycznym kształcie domu, ma wymiary 63 cm x 33 cm x 26 cm. Jej podstawowa konstrukcja jest drewniana, natomiast rzeźbienie wykonane zostało na 22 płytkach z poroża łosia, spiętych taśmami ze złoconego brązu. Zdobienia przedstawiają motywy zwierzęce, ludzkie i roślinne. Wieko w kształcie spadzistego dachu o wypukłej kalenicy ozdobione jest dwiema głowami bestii (wilk, niedźwiedź ?) po każdej stronie szczytowej. Kwiatony i maszkarony, tak charakterystyczne dla sztuki Wikingów, stały się powszechnym elementem ozdobnym w całym europejskim gotyku. Interesujące jest, że architektura gotyku narodziła się w północnej Francji w okresie panowania Wikingów w księstwie Normandii, a nazwana gotycką przez Włochów, z uwagi na jej niby prymitywny, barbarzyński i jakoby od Gotów pochodzący charakter. 

Styl Mammen, którego jednym z najcenniejszych przedstawicieli jest szkatuła kamieńska, stworzony w okresie pełnego rozkwitu sztuki romańskiej, był być może jednym z prekursorów sztuki gotyckiej. Czy można iść dalej w spekulacjach, aby zadać pytanie czy długie łodzie Wikingów nie zainspirowały czasami pierwszych "projektantów" strzelistych okien gotyckich? Na zdjęciu wnętrze najstarszej gotyckiej katedry St. Denis w Paryżu.
Jednakże nie tylko styl zdobniczy potwierdza unikatowość w skali światowej szkatuły kamieńskiej. W latach międzywojennych C. G. Schultz, architekt Nationalmuseet w Kopenhadze, zauważył że profil pękatych ścian tej kasety odpowiada zarysowi otworów słupowych, jakie archeologowie wówczas odkryli pod Trelleborgiem, jako pozostałość tzw. długiego domu Wikingów. Domy te miały pięć pomieszczeń oddzielonych belkami wiązarowymi, tak jak na pięć części podzielona pionowymi taśmami brązowymi była szkatuła kamieńska. Posłużyła ona S. G. Schultzowi, tak jak i kamienne płyty nagrobne w kształcie domu (tzw. hogback), pozostawione przez Wikingów głównie w północnej Anglii i Szkocji, jako punt wyjściowy do rekonstrukcji całego domu. Odtworzony w 1942 roku i stojący do dziś dom, z otaczającą go przykrytą okapem galerią, zawierał, co stwierdzono wiele lat później, istotny błąd. Po badaniach zewnętrznego rzędu otworów słupowych w innych wykopaliskach oraz po analizie nowych artefaktów archeologicznych przedstawiających wikińskie domy okazało się, że słupy tkwiły w ziemi i stykały się z dachem pod kątem, jako jego podpory. Odkrycie to zostało uwzględnione w zrekonstruowanym w 1985 roku domu Wikingów w Fyrkat, który już nie ma zadaszonej galerii wokół domu, co przedstawia poniższa fotografia


Kopia powyższa wydaje się jednak zbyt ascetyczna, jak na wybujałą sztukę dekoracyjną Wikingów, którzy dawali jej upust nie tylko w obiektach kultowych, ale w zdobieniu statków, wioseł, broni, narzędzi, a nawet wyrobów codziennego użytku. Wikingowie rzeźbili nie tylko w drewnie, ale i w skale (kamienie runiczne), bursztynie, gagacie, w zębie morsa, w porożu, srebrze i brązie. Sztuka Wikingów, której korzenie tkwią w nordyckiej mitologii, jest bardziej symboliczna, niż ekspresyjna i ma charakter bardziej funkcjonalny niż kontemplacyjny. Jako zmieniający często miejsce pobytu podróżnicy nie budowali stałych, wielkich obiektów kultu, ale swoich bogów czcili m.in. przez bogate zdobienie łodzi i rzeczy, które zabierali ze sobą.  Możliwe, że wytwarzaniem bogato rzeźbionych szkatuł zostali zainspirowani po podjętych z końcem VIII wieku regularnych plądrowaniach klasztorów w północno-zachodniej Europie. Kasety Wikingów nie miały z zasady religijnego charakteru i nie zawierały symboli i scen biblijnych, typowych dla szkatuł klasztornych, jak na przykład sławna tak zwana Szkatuła Frankońska z początku VIII wieku, na której widoczne są zarówno sceny z czasów rzymskich, z legend nordyckich, jak i scena z narodzin Jezusa.

Druga sławna szkatuła wikińska, często uznawana jako pochodząca z ręki tego samego artysty lub z tego samego warsztatu, jak ta z Kamienia (do czego wrócę poniżej), jest  szkatułka z Bambergu. Wykonana z drewna dębowego w rzucie kwadratu, o boku 25 cm i wysokości 13 cm, pokryta jest rzeźbionymi płytkami z siekacza ("kła") morsa, umocowanymi złoconą taśmą brązową i zwieńczona kulistym kryształem górskim. Jej oryginał datowany jest na rok 975 i przechowywany w Bayerisches Nationalmuseum w Monachium. Oto ona:

 
Tak jak kamieńska i ta szkatułka przedstawia bogatą i pięknie wykonaną ornamentykę w stylu Mammen. Na jednym z pól wieka widoczna jest ludzka maska o trójkątnym kształcie, z wąsami i brodą, wokół której rozchodzą się fantazyjnie zachodzące na siebie (co wskazuje na także celtyckie korzenie tej sztuki) zwoje i pnącza. Zupełnie podobna jest maska wyrzeźbiona na szkatule kamieńskiej, a obydwa fragmenty zestawiłem na poniższej reprodukcji:

Czas jest teraz powiedzieć o głównych teoriach, jakie krążą wśród historyków co do pochodzenia tych dwóch kaset. Najczęściej hipotezy uznają ich wspólny rodowód, zarówno co do czasu, miejsca jak i ich wykonawcy: koniec X wieku, południowa Skandynawia, artysta wikiński. W nich mieści się także legenda, według której szkatuła z Bambergu była relikwiarzem św. Kunegundy Luksemburskiej (zm. 1031), żony św. Henryka II, cesarza Niemiec. Bamberg był ich ulubioną siedzibą; tam za ich życia powstało biskupstwo (1007), wybudowana została katedra (1012) oraz kościół św. Stefana (1020). Pierwsza wzmianka o relikwii pojawiła się dopiero w 1608 roku, a dotąd nie ustalono co działo się z tą szkatułą przez pierwsze pięć wieków, a tym bardziej skąd znalazła się ona w Bambergu. W niemieckich źródłach mówi się, że mógł to być dar dla katedry w Bambergu ofiarowany przez Kunekundę, czyli Gunhildę Duńską (zm. 1038), córkę króla Danii Kanuta Wielkiego i żonę cesarza Niemiec Henryka III.

Else Roesdahl, prof. archeologii na uniwersytecie w Aarhus, jest zdania że szkatuła kamieńska mogła być darem zmarłego w Wolinie króla Danii Haralda Sinozębego (911-987), który  miał za żonę Tofę, córkę księcia obotryckiego Mściwoja.  Nie wyklucza ona także hipotezy, że mógł to być podarunek kolejnego króla Danii, Svena Widłobrodego (960-1014), syna Haralda Sinozębego,  którego żoną była Swiętosława (po duńsku Gunhilda, po szwedzku Sigrid Storrada), córka Mieszka I. Za tymi teoriami przemawia argument, ze prezenty tej klasy i od tej rangi darczyńców zwykle bywają nowe, a nie używane przez wiele lat. Wyżej wspomniane wydarzenia historyczne są najbliżej prawdopodobnej daty wytworzenia tych dwóch skarbów. Oto aktualna topografia miasta Wolina i okolic widziana od południowego wschodu (źródło: skyscrapercity.com).


Istnieje także hipoteza, że obydwa te dzieła sztuki mogły paść łupem księcia Racibora I (1110-1156), po jego napaści i splądrowaniu miasta Kungahälla w 1135 roku. Snorri Sturluson (1179-1241), islandzki historyk, autor  "Sigurd Jorsalfar saga" mówi w niej, ze król duński Erik Emune (Eryk II Pamiętny 1134-1137) przekazał dla kościoła w Kunghälla dar w postaci "skrzynki" ("skrinet"), pochodzący od poprzedniego króla Danii,  Sigurda I Krzyżowca (1090-1130). Historyk ten mówi dalej, że kościół ten został napadniety przez Wendów (Pomorzan) w 1135 roku i że dar wtedy zrabowano. Być może, że właśnie chodziło o szkatułę która później trafiła do katedry w Kamieniu, a "przy okazji" o trzykrotnie mniejszą kasetkę z Bambergu, o której historyk skandynawski nie wspomina, a która także mogła stanowić część zdobyczy księcia Racibora. Przeciw tej hipotezie przemawiałby fakt, że obydwie szkatuły nie noszą żadnej symboliki religijnej, która byłaby "mocno pożądana" dla prezentu adresowanego dla kościoła, ale z kolei nie nazwane byłyby one wtedy skrzynkami.

Jest i kolejna hipoteza, według której obydwie szkatuły mogły być przedmiotem daru arcybiskupa Lundu Assera (1055-1137) dla biskupa Ottona z Bambergu (1060-1139), który przebywał w Lundzie w 1128 roku, w celu uzyskania zgody na podjęcie misji chrystianizacyjnej na Rugii. Wyspa ta, zamieszkała przez słowiańskie plemię Ranów, była w orbicie politycznych zainteresowań Danii. Jak o tym wzmiankuje m.in. książka "Synchronistische Geschichte der Kirche und der Welt im Mittelalter", Regensburg 1855, Tom 8, wizyta ta poprzedzona była rok wcześniej audiencją u arcybiskupa Assera jaką uzyskał ksiądz Juvan, wysłannik biskupa Ottona. Przybył on wtedy do Lundu z listem Ottona zwierającym tą samą prośbę. Biskup Otton dołączył do listu wiele podarków, m.in. balsam i kosztowny ornat. Po sześciu tygodniach Juvan wrócił na Pomorze z pustymi rękami, jeżeli chodzi o zgodę Assera, ale za to ze statkiem wypełnionym masłem. Ksiądz potwierdził, że został bardzo ciepło przyjęty, ale abp Asser w liście do bpa Ottona odparł, że Rugia pozostaje "pod kropidłem" arcybiskupstwa Danii, Norwegii i Szwecji w Lundzie, a propozycje Ottona musi uzgodnić z władcami tych krajów. W efekcie dwóch, religijnie i politycznie nieudanych wizyt, Otton z Bambergu nigdy nie dotarł na Rugię, chociaż jeszcze w tym samym 1128 roku założył biskupstwo w leżącej niedaleko tej wyspy Wołogoszczy (Wolgast).


Być może z tego powodu Bolesław Krzywousty zdecydował się w 1130 roku dokonać napaści na Rugię. Bardziej prawdopodobna wydaje się jednak informacja z niektórych źródeł historycznych, że dokonał tego nie przeciwko Skandynawom, ale w porozumieniu z nimi, aby przyśpieszyć upadek pogaństwa na Rugii i Pomorzu. W owym czasie królem Szwecji był Magnus Nilsson (1106-1134), za którego polski król wydał rok lub dwa lata wcześniej za mąż swoją córkę Ryksę (1116-1155). Król szwedzki wsparł polską wyprawę morską na Rugię, uzupełniając statki pomorskie także szwedzkimi. Powyższe zdjęcie przedstawia wykonaną w 2007 roku replikę szwedzkiego statku z przełomu XI/XII wieku, jaki został znaleziony w Galtabäck (zachodnia Szwecja) w 1928 roku. Statek ma 14 metrów długości, 4 metry szerokości i 70 metrów kwadratowych żagla.

W 1168 roku wojska duńskie króla Waldemara I (1131-1182) pod dowództwem Absalona, biskupa Roskilde, najechały na Rugię, zniszczyły świątynię Światowida i podporządkowały sobie wyspę jako lenno. Być może, że jedynym pozytywnym efektem wizyty Ottona w Danii w 1128 roku były więc dwie szkatuły, jakie mógł mu ofiarować Asser "na otarcie łez" za wyjęcie tej wyspy spod wpływów Pomorza, a więc i Polski. Oto wyobrażenie sceny obalenia przez biskupa Absalona posągu największego bóstwa Ranów, jakie utrwalił w 1894 roku duński malarz Laurits Tuxen.

Udo Madsen, znany w sieci internetowej badacz historii Pomorza, sugeruje ze szkatuła kamieńska pochodzi z Lund; być może dotarł on do źródeł, które taką hipotezę by uprawdopadniały. W świetle bezpośrednich związków Ottona z Pomorzem i z Bambergiem oraz w kontekście powyższych faktów historycznych wydaje się, że obydwa skarby mogły należeć do Ottona, z których jeden podarował biskupstwu w Wolinie (później w Kamieniu), a drugi ofiarował katedrze lub kościołowi św. Stefana w Bambergu. Należy wziąć pod uwagę, że w swojej historii Kościół gromadził nie tylko dzieła wyraźnie dedykowane kultowi religijnemu, ale wszelkie cenności i "białe kruki" kultury. Wykorzystanie świeckich, a nawet pogańskich dzieł sztuki, jakimi są te dwie szkatuły jako relikwiarzy, ten fakt potwierdza. Z drugiej strony, wiele światowej rangi ruchomych zabytków nie przetrwałoby przez pożogi i wojny minionych stuleci, gdyby nie znalazły one względnie bezpiecznego schronienia w skarbcach kościelnych. I te dwie szkatuły to także potwierdzają.

Na zakończenie krótko, bo post rozrósł się ponad miarę, o trzecim skarbie Wikingów, pochodzącym z końca X wieku, wykonanym z poroża jelenia w stylu Mammen, jakim jest ażurowe pudełko o cylindrycznym kształcie, o średnicy 33 mm i wysokości 44 mm, znajdujące się w zbiorach muzeum Katedry San Isidoro w León, w północnej Hiszpanii.
 
Niewiele wiadomo o pochodzeniu tego jedynego na Półwyspie Iberyjskim dzieła sztuki wykonanego przez Wikingów. Wikingowie zaatakowali ten region (Galicję) po raz pierwszy w 844 roku, a ich napady powtarzały się przez kolejne dwa stulecia. Początki katedry w León sięgają połowy X wieku, kiedy to miejscowy król Sanczo I Gruby (zm. 967) zbudował na obrzeżach ruin obozu po rzymskim legionie klasztor, przy którym w 1063 roku zbudowano katedrę. Przeniesiono wtedy do niej z będącej pod władaniem muzułmańskim Sewilli  relikwię św. Izydora, a sam klasztor został hojnie obdarowany wszelkimi kosztownościami przez króla Ferdynanda I Wielkiego (1018-1065) i jego żonę Sanczę. Kto wie, czy szkatułki z katedry w León nie trzymała w ręku Rycheza Śląska (1135-1185), wnuczka Bolesława Krzywoustego? Wszakże wzięła ona w tej katedrze w 1152 roku ślub z Alfonsem VII (1105-1157), koronowanym wcześniej także w tej katedrze królem Kastylii i Leonu.

Historycy oceniają, że obiekt z León mógł być elementem starej nordyckiej gry planszowej "Hnefatafl", której znane początki sięgają V wieku. Gra ta była bardzo rozpowszechniona wśród Wikingów, od Irlandii po Ukrainę. Pudełko oryginalnie było zamknięte po obydwu stronach, ale później na jednej z nich wykonano zawias, zapewne w celu przechowywania jakiegoś małego, cennego przedmiotu, na przykład amuletu z bursztynu. Być może, że zostało ono przypadkowo znalezione na tych terenach jako pozostałość po Wikingach i trafiło do skarbca katedry w León.

Podobne do skarbu z León, ale większe i z założenia wykonywane jako pudełka do przechowywania kosztowności lub zapachów, tak zwane pyxidy (pyxis), znane były w Europie już od IV wieku, w schyłkowych czasach rzymskich, a później w świecie muzułmanskim, zostały następnie rozpowszechnione wśród chrześcijan jako relikwiarze oraz pojemniki na hostie w "obnoszonej" liturgii (np. wśród chorych). Pięknym przykładem sztuki muzułmańskiej jest pyxis podarowany w 968 roku księciu al-Mughira, synowi kalifa Hiszpanii.

Wracając do Wikingów warto wspomnieć, że w Hiszpanii są dwa miejsca, których nazwy mają skandynawskie pochodzenie, oba w okolicach León i Bilbao. Pierwsza z nich to wieś Lordemanos (nazwa oznaczająca "ludzi północy"), wspomnianej w dokumencie z 1117 roku. Druga to miejscowość nad Zatoką Biskajską Mundaka (od "mund" - usta, ujście rzeki). Wikingowie zasiedlali te tereny w sposób stosunkowo trwały, jednak nie definitywny, jak na przykład w Normandii, ale zasiedlone od połowy IX wieku enklawy przy ujściach rzek atlantyckiego wybrzeża Półwyspu Iberyjskiego, w kolejnych wiekach z pewnością wykorzystywali jako bazę wypadową na Morze Sródziemne. Jeszcze na mapie Henryka z Moguncji z AD 1188 (zwana również mapą z Sawley) Duero - dzisiejsza rzeka w Portugalii i Hiszpanii, nosiła po duńskich Wikingach nazwę "Danius".