Cywilizacja Wikingów, ich
umiejętności handlowe i polityczne oraz wysoki poziom techniki, a także
literatury i sztuki, w zderzeniu z ich "barbarzyńskimi" podbojami
wzbudza do dziś wielkie zainteresowanie, czego potwierdzeniem jest popularność
książek i filmów typu "fantasy" tworzonych na motywach kultury i
mitologii nordyckiej, jak na przykład aktualnie wyświetlany w kinach
"Thor". Chcę opowiedzieć o trzech spektakularnych zabytkach sztuki
Wikingów, które jako jedyne w swoim rodzaju przechowywane były w skarbcach
katedr Kamienia Pomorskiego, niemieckiego Bambergu i hiszpańskiego León, bez
mała od ich stworzenia do czasów współczesnych. Łączy je ten sam okres
powstania w końcu X wieku, materiał rzeźbienia pochodzenia zwierzęcego, ten sam
styl artystyczny tzw. Mammen i zapewne
miejsce wytworzenia - południowa Skandynawia. O pierwszym z nich traktuje post
na blogu "Archeologia Pomorza", którego stosowny fragment pozwolę sobie
poniżej przytoczyć.
"Jedną z nich jest
wspaniały zabytek nierozerwalnie związany z Pomorzem - relikwiarz św. Korduli.
Co ciekawe istnieje przynajmniej kilka kopii tego przedmiotu: jedna znajduje
się w Skarbu Katedralnym w Kamieniu Pomorskim, inne prezentowane są w muzeach
skandynawskich. Szkatuła wykonana jest (a właściwie była) z łopatki łosia oraz
drewna, okuta złoconym brązem, odlanym w plastyczne głowy bestii. Zdobiona jest
ornamentem w stylu Mammen. Wykonana została prawdopodobnie około roku 1000, w
warsztacie skandynawskim, być może na zlecenie króla duńskiego Svena
Widłobrodego, jako podarek dla żony Sigriddy Storaddy (córki Mieszka I).
Pierwotnie służyła do przechowywania biżuterii, później w bliżej nieokreślonych
okolicznościach (jako łup w wyprawie chąśników, czy może dar dla biskupstwa
kamieńskiego) trafiła do Kamienia Pomorskiego. Od XIII-XIV w. zaczęto jej
używać jako relikwiarz, w którym złożono szczątki św. Korduli (górną cześć jej
czaszki). Była nim aż do końca II wojny światowej, kiedy to zaginęła lub
została zniszczona w trakcie ewakuacji skarbca katedralnego do Niemiec. Dziś
dysponujemy niestety już tylko jej kopiami."
Fotografia oryginału została zamieszczona w artykule "Vineta", wydanym przez Pommersche Landsmannschaft z Lubeki. Oto ona:
Fotografia oryginału została zamieszczona w artykule "Vineta", wydanym przez Pommersche Landsmannschaft z Lubeki. Oto ona:
Zdjęcie kopii relikwiarza znajdującego się w Muzeum Archeologicznym w Warszawie prezentuje Autorka blogu w swoim poście, a fotografia kopii z katedry w Kamieniu zamieszczona jest na ciekawej stronie internetowej "Katedra św. Jana Chrzciciela", opisującej okoliczności zaginięcia oryginału. Druga kopia tej szkatuły znajduje się w Nationalmuseet w Kopenhadze, a jej zdjęcie opublikowane jest w reportażu z tego muzeum na blogu "Archeologia Pomorza". Trzecia kopia, niezbyt dokładnie wykonana i pomijająca motywy dekoracyjne na okuciach, stanowiąca część zbiorów Helms-Museum w Hamburgu, prezentowana jest na poniższym zdjęciu:
Czwartą kopię, równie niedokładną jak trzecia, przechowuje Szwedzkie Muzeum Historii w Sztokholmie, zdjęcie poniżej. Szkoda, że muzeum na swojej stronie internetowej nie podało, że oryginał znajdował się w Kamieniu, a ograniczyło się do wzmianki, że dekoracja szkatuły wykonana została w stylu Mammen.
Szkatuła kamieńska, w charakterystycznym kształcie domu, ma wymiary 63 cm x 33 cm x 26 cm. Jej podstawowa konstrukcja jest drewniana, natomiast rzeźbienie wykonane zostało na 22 płytkach z poroża łosia, spiętych taśmami ze złoconego brązu. Zdobienia przedstawiają motywy zwierzęce, ludzkie i roślinne. Wieko w kształcie spadzistego dachu o wypukłej kalenicy ozdobione jest dwiema głowami bestii (wilk, niedźwiedź ?) po każdej stronie szczytowej. Kwiatony i maszkarony, tak charakterystyczne dla sztuki Wikingów, stały się powszechnym elementem ozdobnym w całym europejskim gotyku. Interesujące jest, że architektura gotyku narodziła się w północnej Francji w okresie panowania Wikingów w księstwie Normandii, a nazwana gotycką przez Włochów, z uwagi na jej niby prymitywny, barbarzyński i jakoby od Gotów pochodzący charakter.
Styl Mammen, którego jednym z najcenniejszych przedstawicieli jest szkatuła kamieńska, stworzony w okresie pełnego rozkwitu sztuki romańskiej, był być może jednym z prekursorów sztuki gotyckiej. Czy można iść dalej w spekulacjach, aby zadać pytanie czy długie łodzie Wikingów nie zainspirowały czasami pierwszych "projektantów" strzelistych okien gotyckich? Na zdjęciu wnętrze najstarszej gotyckiej katedry St. Denis w Paryżu.
Szkatuła kamieńska, w charakterystycznym kształcie domu, ma wymiary 63 cm x 33 cm x 26 cm. Jej podstawowa konstrukcja jest drewniana, natomiast rzeźbienie wykonane zostało na 22 płytkach z poroża łosia, spiętych taśmami ze złoconego brązu. Zdobienia przedstawiają motywy zwierzęce, ludzkie i roślinne. Wieko w kształcie spadzistego dachu o wypukłej kalenicy ozdobione jest dwiema głowami bestii (wilk, niedźwiedź ?) po każdej stronie szczytowej. Kwiatony i maszkarony, tak charakterystyczne dla sztuki Wikingów, stały się powszechnym elementem ozdobnym w całym europejskim gotyku. Interesujące jest, że architektura gotyku narodziła się w północnej Francji w okresie panowania Wikingów w księstwie Normandii, a nazwana gotycką przez Włochów, z uwagi na jej niby prymitywny, barbarzyński i jakoby od Gotów pochodzący charakter.
Styl Mammen, którego jednym z najcenniejszych przedstawicieli jest szkatuła kamieńska, stworzony w okresie pełnego rozkwitu sztuki romańskiej, był być może jednym z prekursorów sztuki gotyckiej. Czy można iść dalej w spekulacjach, aby zadać pytanie czy długie łodzie Wikingów nie zainspirowały czasami pierwszych "projektantów" strzelistych okien gotyckich? Na zdjęciu wnętrze najstarszej gotyckiej katedry St. Denis w Paryżu.
Jednakże
nie tylko styl zdobniczy potwierdza unikatowość w skali światowej szkatuły
kamieńskiej. W latach międzywojennych C. G. Schultz, architekt Nationalmuseet w
Kopenhadze, zauważył że profil pękatych ścian tej kasety odpowiada zarysowi
otworów słupowych, jakie archeologowie wówczas odkryli pod Trelleborgiem, jako
pozostałość tzw. długiego domu Wikingów. Domy te miały pięć pomieszczeń
oddzielonych belkami wiązarowymi, tak jak na pięć części podzielona pionowymi
taśmami brązowymi była szkatuła kamieńska. Posłużyła ona S. G. Schultzowi, tak
jak i kamienne płyty nagrobne w kształcie domu (tzw. hogback), pozostawione przez Wikingów
głównie w północnej Anglii i Szkocji, jako punt wyjściowy do rekonstrukcji
całego domu. Odtworzony w 1942 roku i stojący do dziś dom, z otaczającą go
przykrytą okapem galerią, zawierał, co stwierdzono wiele lat później, istotny
błąd. Po badaniach zewnętrznego rzędu otworów słupowych w innych wykopaliskach
oraz po analizie nowych artefaktów archeologicznych przedstawiających wikińskie
domy okazało się, że słupy tkwiły w ziemi i stykały się z dachem pod kątem,
jako jego podpory. Odkrycie to zostało uwzględnione w zrekonstruowanym w 1985
roku domu Wikingów w Fyrkat, który już nie ma zadaszonej
galerii wokół domu, co przedstawia poniższa fotografia:
Kopia
powyższa wydaje się jednak zbyt ascetyczna, jak na wybujałą sztukę dekoracyjną
Wikingów, którzy dawali jej upust nie tylko w obiektach kultowych, ale w
zdobieniu statków, wioseł, broni, narzędzi, a nawet wyrobów codziennego użytku.
Wikingowie rzeźbili nie tylko w drewnie, ale i w skale (kamienie runiczne),
bursztynie, gagacie, w zębie morsa, w porożu,
srebrze i brązie. Sztuka Wikingów, której korzenie tkwią w nordyckiej
mitologii, jest bardziej symboliczna, niż ekspresyjna i ma charakter bardziej
funkcjonalny niż kontemplacyjny. Jako zmieniający często miejsce pobytu
podróżnicy nie budowali stałych, wielkich obiektów kultu, ale swoich bogów
czcili m.in. przez bogate zdobienie łodzi i rzeczy, które zabierali ze
sobą. Możliwe, że wytwarzaniem bogato rzeźbionych szkatuł zostali
zainspirowani po podjętych z końcem VIII wieku regularnych plądrowaniach
klasztorów w północno-zachodniej Europie. Kasety Wikingów nie miały z zasady
religijnego charakteru i nie zawierały symboli i scen biblijnych, typowych dla
szkatuł klasztornych, jak na przykład sławna tak zwana Szkatuła Frankońska z początku
VIII wieku, na której widoczne są zarówno sceny z czasów rzymskich, z legend
nordyckich, jak i scena z narodzin Jezusa.
Druga sławna szkatuła wikińska, często uznawana jako pochodząca z ręki tego samego artysty lub z tego samego warsztatu, jak ta z Kamienia (do czego wrócę poniżej), jest szkatułka z Bambergu. Wykonana z drewna dębowego w rzucie kwadratu, o boku 25 cm i wysokości 13 cm, pokryta jest rzeźbionymi płytkami z siekacza ("kła") morsa, umocowanymi złoconą taśmą brązową i zwieńczona kulistym kryształem górskim. Jej oryginał datowany jest na rok 975 i przechowywany w Bayerisches Nationalmuseum w Monachium. Oto ona:
Druga sławna szkatuła wikińska, często uznawana jako pochodząca z ręki tego samego artysty lub z tego samego warsztatu, jak ta z Kamienia (do czego wrócę poniżej), jest szkatułka z Bambergu. Wykonana z drewna dębowego w rzucie kwadratu, o boku 25 cm i wysokości 13 cm, pokryta jest rzeźbionymi płytkami z siekacza ("kła") morsa, umocowanymi złoconą taśmą brązową i zwieńczona kulistym kryształem górskim. Jej oryginał datowany jest na rok 975 i przechowywany w Bayerisches Nationalmuseum w Monachium. Oto ona:
Tak jak kamieńska i ta szkatułka przedstawia bogatą i pięknie wykonaną
ornamentykę w stylu Mammen. Na jednym z pól wieka widoczna jest ludzka maska o
trójkątnym kształcie, z wąsami i brodą, wokół której rozchodzą się fantazyjnie
zachodzące na siebie (co wskazuje na także celtyckie korzenie tej sztuki) zwoje
i pnącza. Zupełnie podobna jest maska wyrzeźbiona na szkatule kamieńskiej, a
obydwa fragmenty zestawiłem na poniższej reprodukcji:
Czas
jest teraz powiedzieć o głównych teoriach, jakie krążą wśród historyków co do
pochodzenia tych dwóch kaset. Najczęściej hipotezy uznają ich wspólny rodowód,
zarówno co do czasu, miejsca jak i ich wykonawcy: koniec X wieku, południowa
Skandynawia, artysta wikiński. W nich mieści się także legenda, według której
szkatuła z Bambergu była relikwiarzem św. Kunegundy Luksemburskiej (zm. 1031),
żony św. Henryka II, cesarza Niemiec. Bamberg był ich ulubioną siedzibą; tam za
ich życia powstało biskupstwo (1007), wybudowana została katedra (1012) oraz
kościół św. Stefana (1020). Pierwsza wzmianka o relikwii pojawiła się dopiero w
1608 roku, a dotąd nie ustalono co działo się z tą szkatułą przez pierwsze pięć
wieków, a tym bardziej skąd znalazła się ona w Bambergu. W niemieckich źródłach
mówi się, że mógł to być dar dla katedry w Bambergu ofiarowany przez Kunekundę,
czyli Gunhildę Duńską (zm. 1038),
córkę króla Danii Kanuta Wielkiego i żonę cesarza Niemiec Henryka III.
Else Roesdahl, prof.
archeologii na uniwersytecie w Aarhus, jest zdania że szkatuła kamieńska mogła
być darem zmarłego w Wolinie króla Danii Haralda Sinozębego (911-987),
który miał za żonę Tofę, córkę księcia obotryckiego Mściwoja. Nie
wyklucza ona także hipotezy, że mógł to być podarunek kolejnego króla Danii, Svena Widłobrodego (960-1014),
syna Haralda Sinozębego, którego żoną była Swiętosława (po duńsku
Gunhilda, po szwedzku Sigrid Storrada), córka Mieszka I. Za tymi teoriami
przemawia argument, ze prezenty tej klasy i od tej rangi darczyńców zwykle
bywają nowe, a nie używane przez wiele lat. Wyżej wspomniane wydarzenia
historyczne są najbliżej prawdopodobnej daty wytworzenia tych dwóch skarbów.
Oto aktualna topografia miasta Wolina i okolic widziana od południowego wschodu
(źródło: skyscrapercity.com).
Istnieje także hipoteza, że obydwa te dzieła sztuki mogły paść łupem księcia Racibora I (1110-1156), po jego napaści i splądrowaniu miasta Kungahälla w 1135 roku. Snorri Sturluson (1179-1241), islandzki historyk, autor "Sigurd Jorsalfar saga" mówi w niej, ze król duński Erik Emune (Eryk II Pamiętny 1134-1137) przekazał dla kościoła w Kunghälla dar w postaci "skrzynki" ("skrinet"), pochodzący od poprzedniego króla Danii, Sigurda I Krzyżowca (1090-1130). Historyk ten mówi dalej, że kościół ten został napadniety przez Wendów (Pomorzan) w 1135 roku i że dar wtedy zrabowano. Być może, że właśnie chodziło o szkatułę która później trafiła do katedry w Kamieniu, a "przy okazji" o trzykrotnie mniejszą kasetkę z Bambergu, o której historyk skandynawski nie wspomina, a która także mogła stanowić część zdobyczy księcia Racibora. Przeciw tej hipotezie przemawiałby fakt, że obydwie szkatuły nie noszą żadnej symboliki religijnej, która byłaby "mocno pożądana" dla prezentu adresowanego dla kościoła, ale z kolei nie nazwane byłyby one wtedy skrzynkami.
Jest i kolejna hipoteza, według której obydwie szkatuły mogły być przedmiotem daru arcybiskupa Lundu Assera (1055-1137) dla biskupa Ottona z Bambergu (1060-1139), który przebywał w Lundzie w 1128 roku, w celu uzyskania zgody na podjęcie misji chrystianizacyjnej na Rugii. Wyspa ta, zamieszkała przez słowiańskie plemię Ranów, była w orbicie politycznych zainteresowań Danii. Jak o tym wzmiankuje m.in. książka "Synchronistische Geschichte der Kirche und der Welt im Mittelalter", Regensburg 1855, Tom 8, wizyta ta poprzedzona była rok wcześniej audiencją u arcybiskupa Assera jaką uzyskał ksiądz Juvan, wysłannik biskupa Ottona. Przybył on wtedy do Lundu z listem Ottona zwierającym tą samą prośbę. Biskup Otton dołączył do listu wiele podarków, m.in. balsam i kosztowny ornat. Po sześciu tygodniach Juvan wrócił na Pomorze z pustymi rękami, jeżeli chodzi o zgodę Assera, ale za to ze statkiem wypełnionym masłem. Ksiądz potwierdził, że został bardzo ciepło przyjęty, ale abp Asser w liście do bpa Ottona odparł, że Rugia pozostaje "pod kropidłem" arcybiskupstwa Danii, Norwegii i Szwecji w Lundzie, a propozycje Ottona musi uzgodnić z władcami tych krajów. W efekcie dwóch, religijnie i politycznie nieudanych wizyt, Otton z Bambergu nigdy nie dotarł na Rugię, chociaż jeszcze w tym samym 1128 roku założył biskupstwo w leżącej niedaleko tej wyspy Wołogoszczy (Wolgast).
Być może z tego powodu Bolesław Krzywousty zdecydował się w 1130 roku dokonać napaści na Rugię. Bardziej prawdopodobna wydaje się jednak informacja z niektórych źródeł historycznych, że dokonał tego nie przeciwko Skandynawom, ale w porozumieniu z nimi, aby przyśpieszyć upadek pogaństwa na Rugii i Pomorzu. W owym czasie królem Szwecji był Magnus Nilsson (1106-1134), za którego polski król wydał rok lub dwa lata wcześniej za mąż swoją córkę Ryksę (1116-1155). Król szwedzki wsparł polską wyprawę morską na Rugię, uzupełniając statki pomorskie także szwedzkimi. Powyższe zdjęcie przedstawia wykonaną w 2007 roku replikę szwedzkiego statku z przełomu XI/XII wieku, jaki został znaleziony w Galtabäck (zachodnia Szwecja) w 1928 roku. Statek ma 14 metrów długości, 4 metry szerokości i 70 metrów kwadratowych żagla.
W 1168 roku wojska duńskie króla Waldemara I (1131-1182)
pod dowództwem Absalona, biskupa Roskilde, najechały na Rugię,
zniszczyły świątynię Światowida i
podporządkowały sobie wyspę jako lenno. Być może, że jedynym pozytywnym efektem
wizyty Ottona w Danii w 1128 roku były więc dwie szkatuły, jakie mógł mu
ofiarować Asser "na otarcie łez" za wyjęcie tej wyspy spod wpływów
Pomorza, a więc i Polski. Oto wyobrażenie sceny obalenia przez biskupa Absalona
posągu największego bóstwa Ranów, jakie utrwalił w 1894 roku duński malarz Laurits Tuxen.
Udo Madsen, znany w
sieci internetowej badacz historii Pomorza, sugeruje ze szkatuła kamieńska
pochodzi z Lund; być może dotarł on do źródeł, które taką hipotezę by
uprawdopadniały. W świetle bezpośrednich związków Ottona z Pomorzem i z
Bambergiem oraz w kontekście powyższych faktów historycznych wydaje się, że
obydwa skarby mogły należeć do Ottona, z których jeden podarował biskupstwu w
Wolinie (później w Kamieniu), a drugi ofiarował katedrze lub kościołowi św.
Stefana w Bambergu. Należy wziąć pod uwagę, że w swojej historii Kościół
gromadził nie tylko dzieła wyraźnie dedykowane kultowi religijnemu, ale
wszelkie cenności i "białe kruki" kultury. Wykorzystanie świeckich, a
nawet pogańskich dzieł sztuki, jakimi są te dwie szkatuły jako relikwiarzy, ten
fakt potwierdza. Z drugiej strony, wiele światowej rangi ruchomych zabytków nie
przetrwałoby przez pożogi i wojny minionych stuleci, gdyby nie znalazły one
względnie bezpiecznego schronienia w skarbcach kościelnych. I te dwie szkatuły
to także potwierdzają.
Na zakończenie krótko, bo post rozrósł się ponad miarę, o trzecim skarbie
Wikingów, pochodzącym z końca X wieku, wykonanym z poroża jelenia w stylu
Mammen, jakim jest ażurowe pudełko o cylindrycznym kształcie, o średnicy 33 mm
i wysokości 44 mm, znajdujące się w zbiorach muzeum Katedry San Isidoro w León, w
północnej Hiszpanii.
Niewiele wiadomo o pochodzeniu
tego jedynego na Półwyspie Iberyjskim dzieła sztuki wykonanego przez Wikingów.
Wikingowie zaatakowali ten region (Galicję) po raz pierwszy w 844 roku, a ich
napady powtarzały się przez kolejne dwa stulecia. Początki katedry w León
sięgają połowy X wieku, kiedy to miejscowy król Sanczo I Gruby (zm. 967)
zbudował na obrzeżach ruin obozu po rzymskim legionie klasztor, przy którym w
1063 roku zbudowano katedrę. Przeniesiono wtedy do niej z będącej pod władaniem
muzułmańskim Sewilli relikwię św. Izydora, a sam klasztor został hojnie
obdarowany wszelkimi kosztownościami przez króla Ferdynanda I Wielkiego
(1018-1065) i jego żonę Sanczę. Kto wie, czy szkatułki z katedry w León nie
trzymała w ręku Rycheza Śląska (1135-1185),
wnuczka Bolesława Krzywoustego? Wszakże wzięła ona w tej katedrze w 1152 roku
ślub z Alfonsem VII
(1105-1157), koronowanym wcześniej także w tej katedrze królem Kastylii i
Leonu.
Historycy oceniają, że obiekt z León mógł być elementem starej nordyckiej gry planszowej "Hnefatafl", której znane początki sięgają V wieku. Gra ta była bardzo rozpowszechniona wśród Wikingów, od Irlandii po Ukrainę. Pudełko oryginalnie było zamknięte po obydwu stronach, ale później na jednej z nich wykonano zawias, zapewne w celu przechowywania jakiegoś małego, cennego przedmiotu, na przykład amuletu z bursztynu. Być może, że zostało ono przypadkowo znalezione na tych terenach jako pozostałość po Wikingach i trafiło do skarbca katedry w León.
Historycy oceniają, że obiekt z León mógł być elementem starej nordyckiej gry planszowej "Hnefatafl", której znane początki sięgają V wieku. Gra ta była bardzo rozpowszechniona wśród Wikingów, od Irlandii po Ukrainę. Pudełko oryginalnie było zamknięte po obydwu stronach, ale później na jednej z nich wykonano zawias, zapewne w celu przechowywania jakiegoś małego, cennego przedmiotu, na przykład amuletu z bursztynu. Być może, że zostało ono przypadkowo znalezione na tych terenach jako pozostałość po Wikingach i trafiło do skarbca katedry w León.
Podobne
do skarbu z León, ale większe i z założenia wykonywane jako pudełka do
przechowywania kosztowności lub zapachów, tak zwane pyxidy (pyxis), znane były
w Europie już od IV wieku, w schyłkowych czasach rzymskich, a później w świecie
muzułmanskim, zostały następnie rozpowszechnione wśród chrześcijan jako
relikwiarze oraz pojemniki na hostie w "obnoszonej" liturgii (np.
wśród chorych). Pięknym przykładem sztuki muzułmańskiej jest pyxis podarowany w 968 roku księciu
al-Mughira, synowi kalifa Hiszpanii.
Wracając do Wikingów warto wspomnieć, że w Hiszpanii są dwa miejsca, których nazwy mają skandynawskie pochodzenie, oba w okolicach León i Bilbao. Pierwsza z nich to wieś Lordemanos (nazwa oznaczająca "ludzi północy"), wspomnianej w dokumencie z 1117 roku. Druga to miejscowość nad Zatoką Biskajską Mundaka (od "mund" - usta, ujście rzeki). Wikingowie zasiedlali te tereny w sposób stosunkowo trwały, jednak nie definitywny, jak na przykład w Normandii, ale zasiedlone od połowy IX wieku enklawy przy ujściach rzek atlantyckiego wybrzeża Półwyspu Iberyjskiego, w kolejnych wiekach z pewnością wykorzystywali jako bazę wypadową na Morze Sródziemne. Jeszcze na mapie Henryka z Moguncji z AD 1188 (zwana również mapą z Sawley) Duero - dzisiejsza rzeka w Portugalii i Hiszpanii, nosiła po duńskich Wikingach nazwę "Danius".
Wracając do Wikingów warto wspomnieć, że w Hiszpanii są dwa miejsca, których nazwy mają skandynawskie pochodzenie, oba w okolicach León i Bilbao. Pierwsza z nich to wieś Lordemanos (nazwa oznaczająca "ludzi północy"), wspomnianej w dokumencie z 1117 roku. Druga to miejscowość nad Zatoką Biskajską Mundaka (od "mund" - usta, ujście rzeki). Wikingowie zasiedlali te tereny w sposób stosunkowo trwały, jednak nie definitywny, jak na przykład w Normandii, ale zasiedlone od połowy IX wieku enklawy przy ujściach rzek atlantyckiego wybrzeża Półwyspu Iberyjskiego, w kolejnych wiekach z pewnością wykorzystywali jako bazę wypadową na Morze Sródziemne. Jeszcze na mapie Henryka z Moguncji z AD 1188 (zwana również mapą z Sawley) Duero - dzisiejsza rzeka w Portugalii i Hiszpanii, nosiła po duńskich Wikingach nazwę "Danius".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz